W sierpniowym „Poradniku dobrego zdrowia” wydrukowaliśmy fragmenty rewelacyjnej książki Jerzego Maslanky ? „Ekomedycyna. Nie bójmy się raka”. Obecnie przedstawiamy samego autora.
Witold Jarmołowicz: Na początek banalne pytanie. Jak doszło do napisania tej całkiem niebanalnej książki?
Jerzy Maslanky: Genezę jej powstania podaję pokrótce w samej książce. Tutaj jedynie zaznaczę, że wszystko zainicjowały niespodziewana śmierć mojego Ojca, złożona mu nad grobem przysięga i zaproszenie od dr. St. Burzyńskiego z Teksasu na naukowe sympozjum. Potem już „tylko” pięć lat żmudnej selekcji prawdy medycznej od kłamstwa (tego ostatniego, niestety dużo więcej…), zmiana medycznych poglądów i tak oto wyglądałby w skrócie proces powstawania książki. Wypadało jeszcze na koniec wymyślić jej tytuł. Początkowo brzmiał: „Od lekarza przez aptekarza do grabarza”. Ostatecznie zamieszczono tytuł ” Od lekarza do grabarza”. Jednak artysta projektujący oryginalną okładkę uznał, że tytuł jest zbyt długi. Więc go skróciłem i dodałem wyjaśnienie, że za medyczne fiasko leczenia chorób przewlekłych absolutnie nie winię lekarzy, bowiem nie są jego przyczyną. Oni są jedynie mniej lub bardziej świadomymi wykonawcami filozofii leczenia chorób przewlekłych według koncepcji „farmaceutów z Wall Street”. „Ekspertów”, którzy narzucili im akademicki program, z premedytacją pomijając najważniejszą istotę medycyny, jaką jest biologiczna indywidualność każdego z nas oraz że każda choroba ma swoją przyczynę, której niekoniecznie należy szukać w sklepie z tytoniem. Z powodu medycznego subiektywizmu cierpią miliony ludzi. Jest on widoczny zwłaszcza w zatraconej na rzecz leczenia profilaktyce. Cenę za to płacimy wszyscy. Zwłaszcza dzieci przychodzące na świat z wadami serca, białaczkami, autyzmem, astmą, itp. A przecież można temu wszystkiemu skutecznie zapobiec!
W.J. Coraz więcej ludzi, zwłaszcza dzieci, odczuwa obecność chorób o których wspominasz, a ich ojcowie nie tylko nie piszą żadnych książek, ale ochoczo i bezkrytycznie sami wchodzą w kierat permanentnego leczenia, nierzadko skracającego życie. Co zdecydowało, że to właśnie Ty dostrzegłeś nieskuteczność leczenia chorób przewlekłych i że postanowiłeś o tym napisać?
Ekomedycynę J.Maslanki czytamy i komentujemy rodzinnie.Od 20 lat {odkąd poznałam i zasosowałam odżywianie komórkowe.zaczęłam czytac informacje -choć wiem,że niepełne_na opakowaniach towarów ,zaczęłam preferowac żywność ekologiczną – od znajomych rolników,od roku stosujemy suplementację komórkową dr-a Ratha w zasadzie jesteśmy zdrowymi staruszkami 81i 83 lata.[z wyj.wypadków i połamań }Co jakiś czas robię badanie kontrolne,Choc ujażniony Lupus erytematosus Dysseminantus wymaga czujności-utrzymania wysokiej odpornosci organizmu.Mam pytanie dot.mojego męża:jest synem rolnika ,wychowanym w trudnych warunkach wojennych na mleku,twarogu,chlebie i tym co ziemia zrodziła.Od wczesnego dzieciństwa lubił jeść kostki cukru.Póżniej różne sładycze jadł bez ograniczen .Tak jest do dziś.jest okazem zdrowia .Lekarze dziwią sie Ze jego trzustka jest bez zarzutu.wszystkie badane parametry w normie.Jego 5 sióstr mają poważne problemy zdrowotne:cukrzyca{siostra,siostrzenica.wujek} wątroba ,rak jelita grubego,serce{zastawki}jelita ,woreczek żólciowy i td,On jeden jest okazem zdrowia mimo,że odżywia się „swojsko” ale w kombinacjach przez innych nie do przełknięcia:wszystko słodzi dosładza ,spożywa dużo mleka twarogu,śmietany.żadnych” kupnych” soczków zupek itp. I jak ma sie do tego „cukier to biała smierć? prosimy o komentarz mailem.Maria.