J.M.. To zależy od tego, co ugotuje żona lub, jeśli ma ból głowy, co oferowane jest w mojej ulubionej restauracji… Niskowęglowodanowa dieta jest dla mnie pojęciem względnym. Dla mnie najważniejszym jest, jak dalece mój pokarm był przetworzony ? czy to temperaturą, czy jakimkolwiek innym procesem. W mojej diecie przeważają proteiny z mięsa i jajek, broń Boże z ryb (z powodu zatrucia rtęcią i innymi związkami chemicznymi, ich spożywanie zabronione jest dla kobiet w ciąży w Kanadzie), ale mają też miejsce warzywa w dużych stosunkowo ilościach. Mniej jem owoców, bo cukier, to jak wiesz, substancja szkodliwa, nasilająca wydzielanie insuliny. Biologiczna, lub w tym kontekście, metaboliczna indywidualność, jest tutaj kluczem. Do tego moje menu jest rotacyjne, by się nie przyzwyczajać, bo jak mi wiadomo, alergie na to czekają… Dlaczego współczesne „mądre” diety nic nie poprawiają, choć same w sobie, jeśli właściwie dobrane do indywidualnych potrzeb, mogą obniżyć zachorowalność na choroby przewlekłe o niebagatelne 60 procent? Ano dlatego, że pomijają między innymi biologiczną indywidualność, o której, nie bez kozery, tak często wspominam. Kiedy skończyłem program w American Academy of Environmental Medicine (USA) dotyczący wpływu (lub braku) poszczególnych składników pokarmu na częstotliwość występowania oraz efektywność leczenia chorób przewlekłych (zwłaszcza najważniejszą w tym wszystkim prawidłową pracę hormonalnych gruczołów) zrozumiałem, dlaczego proponowane programy żywieniowe nie działają. Spróbuj przestawić Eskimosa na dietę Pigmeja! Jeśli weźmiesz pod uwagę, że prawidłowa (nie mam tu na myśli tej z kącików zdrowia) dieta ma doskonalszy wpływ na leczenie jakiejkolwiek choroby przewlekłej aniżeli wszystkie dotychczasowe techniki leczenia, to nie dziw się, że w swojej książce poświęciłem jej tyle, choć i tak jak wciąż uważam, zbyt mało miejsca. Dieta jest praktycznie wszystkim, z tym, że jej składniki oraz ich jakość nie może podlegać prawom „medycznym” korporacyjnej chciwości… Ta potrafi ze zdrowego uczynić chorego człowieka.
W.J. Czy znasz książkę Iana Sinclair?a „Vaccination the „Hidden” Facts? W Polsce tę książkę współtłumaczył i wydał Arkadiusz Woźniak, będący również wydawcą tygodnika, „Życie Kalisza”. Książkę można nabyć w naszej księgarni wysyłkowej i trzeba przyznać, że cieszy się ona dużą poczytnością.
J.M. Nie znam, ale chętnie bym do niej zaglądnął. Zwłaszcza, kiedy to Ty o niej mówisz.
Ekomedycynę J.Maslanki czytamy i komentujemy rodzinnie.Od 20 lat {odkąd poznałam i zasosowałam odżywianie komórkowe.zaczęłam czytac informacje -choć wiem,że niepełne_na opakowaniach towarów ,zaczęłam preferowac żywność ekologiczną – od znajomych rolników,od roku stosujemy suplementację komórkową dr-a Ratha w zasadzie jesteśmy zdrowymi staruszkami 81i 83 lata.[z wyj.wypadków i połamań }Co jakiś czas robię badanie kontrolne,Choc ujażniony Lupus erytematosus Dysseminantus wymaga czujności-utrzymania wysokiej odpornosci organizmu.Mam pytanie dot.mojego męża:jest synem rolnika ,wychowanym w trudnych warunkach wojennych na mleku,twarogu,chlebie i tym co ziemia zrodziła.Od wczesnego dzieciństwa lubił jeść kostki cukru.Póżniej różne sładycze jadł bez ograniczen .Tak jest do dziś.jest okazem zdrowia .Lekarze dziwią sie Ze jego trzustka jest bez zarzutu.wszystkie badane parametry w normie.Jego 5 sióstr mają poważne problemy zdrowotne:cukrzyca{siostra,siostrzenica.wujek} wątroba ,rak jelita grubego,serce{zastawki}jelita ,woreczek żólciowy i td,On jeden jest okazem zdrowia mimo,że odżywia się „swojsko” ale w kombinacjach przez innych nie do przełknięcia:wszystko słodzi dosładza ,spożywa dużo mleka twarogu,śmietany.żadnych” kupnych” soczków zupek itp. I jak ma sie do tego „cukier to biała smierć? prosimy o komentarz mailem.Maria.